top of page
Głód
Muzeum
Archidiec
ezji
Warszawskiej

Kurator wystawy
Piotr Kopszak
historyk i krytyk sztuki, Dyrektor Muzeum ARchidiecezji Warszawskiej.

Głód

Obrazy Marcina Kędzierskiego pojawiły się na wystawie autorstwa Piotra Bernatowicza Historiofilia, i musiały utkwić w pamięci każdego, kto tę wystawę oglądał. Kędzierski zaczął wystawiać swoje prace w 1998 roku, ale głównym miejscem prezentacji jego sztuki nie są galerie lecz internet. Publikowany od 2014 roku blog Bractwa św. Franciszka (bractwofranciszka.blogspot.com) prezentuje jego prace malarskie z towarzyszącymi tekstami autorstwa jego i innych członków bractwa. To właśnie prace publikowane na blogu znalazły się na wystawie, po raz pierwszy zaprezentowane publiczności w oryginale, a nie w cyfrowej kopii.Patronem malarskiej wizji Kędzierskiego jest Andrzej Wróblewski. Dla wielbicieli awangardy jest on jednym z niewielu twórców czasu socrealizmu, których można zaakceptować. Dla zwolenników klasycznych form jest artystą, który potrafił znaleźć nową, własną drogę w sztuce figuratywnej. Był kontynuatorem tradycji malarskiej sięgającej wiele wieków wcześniej.
I gwasze Kędzierskiego są także kontynuacją dużo dawniejszego nurtu w malarstwie polskim, wśród którego przedstawicieli można znaleźć Juliana Fałata czy Leona Wyczółkowskiego. Mistrzem Wróblewskiego był Felicjan Kowarski, którego ten artysta postrzegał właśnie w jego zakorzenieniu w malarskiej tradycji. W krótkiej recenzji z jego pośmiertnej wystawy Wróblewski zwrócił uwagę na znaczenie postaci „Wędrowców, Grajków i Uchodźców” w twórczości Kowarskiego i dostrzegł w ich obecności nawiązanie do romantyzmu. Anonimowe postaci, które są ofiarami historii pojawiają się także na jego obrazach. Marcin Kędzierski nawiązuje pod tym względem często do do Wróblewskiego, w jego widokach miejskich pojawiają się scenkiz udziałem anonimowych uczestników na ulicach i podwórkach, jakichmalarz był czy mógł być świadkiem. Artysta dostrzega we Wróblewskim wrażliwego obserwatora, którego obrazy bywały odczytywane w zmanipulowany sposób. W tekście „Rozstrzelanie z NKWD-zistą” Andrzeja Wróblewskiego opublikowanym na swoim blogu udowadnia, że jeden z obrazów z serii Rozstrzelań interpretowano błędnie jako wizerunek ofiary niemieckich represji, podczas gdy przedstawia on oprawcę w mundurze oficera NKWD (bractwofranciszka.blogspot.com/2016/02/rozstrzelanie-z-nkwd-dzista-andrzeja.html). Taka interpretacja nie mogła pojawić się w opracowaniach sztuki Wróblewskiego w czasach PRL-u; jedynymi sprawcami zbrodni w dziełach jakie polscy artyści tworzyli na temat II wojny światowej mogli być wówczas tylko Niemcy.W świat rzeczywistości przedstawianej w sztuce Marcina Kędzierskiego nagle i niespodziewanie wkroczyło sacrum. Zaczęło się od wyjazdu do Greccio i od rozmów z bratem Grzegorzem Filipiukiem. Wówczas powstało bractwo świętego Franciszka, gromadzące tworców malujących i piszących, którzy oddali się idei odrodzenia duchowości franciszkańskiej w sztuce. Poszukiwanie prawdy w malarstwie, jakiego nauczył go Wróblewski, doprowadziło go do poszukiwanie przejawów sakralności obecnej w najbliższym otoczeniu. Ale to nie jedynie chłodny katalog śladów religijności, a świadectwo własnego przeżycia religijnego. To jeszcze jedna paralela z malarstwem czasów Młodej Polski. Tak jak ówcześni artyści Kędzierski przedstawia świat przeniknięty duchowością, której na co dzień nie dostrzegamy, a która jest na wyciągnięcie ręki. Tak jak figura Matki Boskiej na Stegnach, którą nie każdy zauważy.

 

Piotr Kopszak

bottom of page